Bedoes i Szpaku. Czy tego chcecie,
czy nie, z młodej generacji raperów są to obecnie dwie najgorętsze ksywki w Polsce. Mimo swojej
krótkiej przygody z muzyką, obydwaj wydali już mocne i dobrze przyjęte przez
słuchaczy albumy. Znaleźli grupę stałych, głównie młodych odbiorców, którzy z
niecierpliwością czekają na ich kolejne single, teledyski i płyty. Obydwaj
wzbudzają duże kontrowersje swoimi tekstami, wypowiedziami, a także muzycznym
brzmieniem. Łączy ich młodzieńcza i specyficzna energia, użyta w zupełnie inny
sposób. Bedoes stara się zerwać z wizerunkiem niegrzecznego, napalonego
nastolatka z poprzednich projektów. Szpaku wręcz przeciwnie – epatuje on
agresją, nienawiścią do ludzi, a także ulicznym sznytem. Ich trudne wspomnienia
i szczerze wyrażone emocje sprawiają, że utożsamiają się z nimi tłumy
zbuntowanych i podobnie myślących osób.
Wyświetlenia, wyniki sprzedażowe,
oczekiwania, liczne artykuły, nie zawsze przychylne komentarze sprowadzają na
młodych raperów sporą presję, z którą konsekwentnie sobie radzą, nagrywając
nowe rzeczy. Pozostają przy tym wierni swojej wizji. Nie uważam Bediego i Młodego Simby za wykonawców idealnych, są w stanie nagrać jeszcze lepsze
albumy, niż dotychczas. Na pewno jednak warto zwrócić na nich uwagę, bo w
przypadku tych raperów szaleństwo idzie w parze z dobrym odbiorem. Czy
przekonam fanów oldskulu do ich twórczości? Szczerze wątpię, ale mogę
wypunktować parę zalet tych zawodników. Spokojnie, także trochę ponarzekam.
Zacznę od Bedoesa i jego ‘’Kwiatu
Polskiej Młodzieży”, albumu nagranego wspólnie z Kubim Producentem. Płyta została
wydana nakładem SB Maffiji 30 listopada 2018 roku. Pierwszą próbką był tytułowy
singiel, który szczerze powalił mnie na kolana. Agresywny, grime’owy bit i
szczery, mocny tekst to popisy młodego duetu. Po tym numerze mój apetyt wzrósł,
dobra forma Bedoesa dawała nadzieję na mocną premierę. Później nastąpił
nieoczekiwany, krótki konflikt i beef z Restem, przedstawicielem składu Dixon37.
Bedi nagrał solidny diss, obronił się i przysłowiowo ‘’odbił piłeczkę”.
Kolejnym zaskoczeniem był następny singiel pt. ‘’Janosik”, wykonany razem z
popularnymi braćmi Golec. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego
utworu, jednak po odsłuchu mogę stwierdzić, że wszystko tutaj ‘’zagrało”.
Podkład, oparty na skrzypcach i bębnach stworzył ciekawy, nieco folklorystyczny
klimat, nietypowy dla Bedoesa. Solidna
piosenka, a przy tym doskonały chwyt marketingowy, bo każdy chciał usłyszeć
partię Golców, którzy w moim odczuciu wpasowali się w wizję utworu i go
urozmaicili. Płytę promowały też ‘’Gady” oraz ‘’Toy Story”.
Co mogę powiedzieć o samej płycie?
Raper przed premierą zapowiadał ogrom emocji i tak też się stało, ‘’Kwiat…”
przepełniony jest krzykiem, żalem, czasem nawet bólem. Paradoksem jest to, że
ten aspekt jest zaletą, ale też największą wadą tego projektu. Uwielbiam
szczerość i psychiczny ekshibicjonizm, jednak w tym zabiegu Bedoes popadł w
monotematyczność. Nie urozmaica on swoich tekstów, przez co wydaje mi się, że
słucham jednej, rozciągniętej na godzinę piosenki. Na pewno zyskuje na tym
spójność, ale moim zdaniem przydałoby się tutaj kilka dodatkowych wątków. Być
może taki był zamysł gospodarza, który chciał rozliczyć się z przeszłością i wyrzucić z siebie złe emocje. Mimo wszystko, szanuję to. Co,
oprócz szczerości, przypadło mi do gustu? Mixtape’owa wręcz realizacja i
liryka. Słyszę tu mnóstwo spontanu, linijki genialne przeplatają się z
nietrafionymi, czasem nawet beznadziejnymi (np. „Jeśli ktoś mnie sprzątnie, to
umrę będąc legendą/wolę umrzeć na stojąco, niż przeżyć, lecz klęcząc” vs.
„Doświadczyłem wiele gówna tak jak mucha”) . Również w wokalach słychać
eksperymenty – od żałosnego skamlenia do, prosto mówiąc, ‘’darcia ryja”. Te
szaleństwo, położone na różnorodnych i świetnie brzmiących bitach Kubiego robi
na mnie wrażenie. Ogólnie płyta ta sprawdza się lepiej przy jednorazowym
odsłuchu, bo niektóre, pojedyncze utwory czasem trochę ‘’kuleją”. Jedna, ciągła
sesja z ‘’Kwiatem…” daje nam lepszy obraz tego, co Bedi chciał nam przekazać.
Czekałem na ten krążek długo i niecierpliwie, jednak w ostatecznym rozrachunku nieco mnie zawiódł. Bedoes dalej jest jednym z moich
ulubionych raperów, w dalszym ciągu uwielbiam jego podejście i rap, ale na jego
drugim longplay’u zabrakło inwencji, może większego wyrachowania w tworzeniu
tracków. Mimo tego jest to bardzo dobra płyta - nowoczesna, a przy tym
wyjątkowo prostolinijna. Ten Kwiat jeszcze się rozwija…
A co z moim drugim bohaterem,
Szpakiem z Biura Ochrony Rapu? Rok 2018 na pewno należy do niego, bo
wielokrotnie zaznaczał swoją obecność, na własnych projektach, jak i cudzych.
Wydał dwa mocne albumy, a feat’y u Deemza, Sariusa, Kaza Bałagane i Słonia
tylko potwierdziły jego wysoką formę. Młody i wyjątkowo gniewny raper stworzył
swój unikalny styl, który nie każdemu przypada do gustu. Wulgarna, uliczna,
czasem nawet prostacka liryka rapowana jest u niego w wyjątkowo nietradycyjny
sposób – z dużą ilością przesterowanego często autotune’a. Na ten moment
wizytówką Szpaka jest płyta ‘’Atypowy”, czyli najnowsze (wydane 19 października
2018 roku) dzieło rapera z Morąga, promowane singlami ‘’UFO” i ‘’Mojo Jojo”. Wydaje mi się, że ten projekt pojawi się w większości poważnych
zestawień najlepszych płyt z bieżącego roku. Co na to wpływa?
Na ‘’Atypowym” Szpaku pokazuje nam
się jako ziomek, który pod grubą i twardą skorupą ukrywa wrażliwe, interesujące
wnętrze. Jest on niedostępny, niezwykle agresywny, a nawet wydawać by się
mogło, aspołeczny. Jego z pozoru odrzucający wizerunek jest na swój sposób
hipnotyzujący, bo chcemy się dowiedzieć, co jest źródłem wszechobecnego gniewu.
Tego dowiemy się z przemyśleń Młodego Simby. Są one pełne od gorzkich
wspomnień, narkotycznych wizji i popkulturowych odniesień, które są nośnikiem
różnych znaczeń i nastrojów głównego bohatera. Czy do mrocznej, nieprzyjaznej krainy Szpaka
może dostać się ktoś z zewnątrz? Zaproszeni zostali tutaj weterani hip-hopowych
zmagań, a więc Włodi, Białas i szef gospodarza – Paluch. Ich epizody dostarczają
odpowiedniego kolorytu, dopasowanego do klimatu całej płyty. ‘’Atypowego” zdecydowanie
charakteryzuje spójność brzmieniowa i muzyczna – ponure, szalone, trochę ‘’kwaśne”
bity współgrają z nerwową, brutalną nawijką Szpaka i jego wulgarnym językiem.
Niestety, także w przypadku tego rapera można odczuć przesyt stylistyką.
Brakuje mi trochę luźniejszego flow, zwolnienia tempa i zabawy inną formą. Jedyny wolniejszy utwór, który według mnie ‘’wypalił” to ‘’Lavender
Town” z gościnką Białasa. To właśnie Beezy poskromił ten track, kładąc na nim
delikatną, osobistą zwrotkę. Druga ‘’atypowa” ballada to lovesong ‘’Hinata”.
Tutaj Szpaku próbuje pokazać inne, bardziej romantyczne oblicze, jednak sama
piosenka zawiodła mnie, liczyłem na bardziej spektakularny efekt. Czy mam
jeszcze jakieś zarzuty? Nie podoba mi się prostacki refren w ‘’Oddajemy krew wampirom”,
utworze wykonanym z będącym w świetnej formie Włodim. Doskonały, oparty na
chwytliwym, gitarowym riffie podkład i zwrotki na tym samym poziomie nie pasują
do fatalnego (przynajmniej dla mnie) hook’a. Mimo tych drobnych wad, album
oceniam bardzo pozytywnie – Szpaku ma swój styl, swoją wizję, które są jego
wyróżnikiem na rodzimej scenie.
Dwie
mocne płyty, dwóch mocnych i młodych zawodników. Rok 2018 obfitował w wiele
znakomitych premier, jednak w swojej kategorii wiekowej Bedi i Szpaku utrzymali
swoje pozycje, a nawet je umocnili. Myślę, że warto trzymać za nich kciuki,
ponieważ prawdopodobnie najlepsze nagrywki dopiero przed nimi. Czego można
życzyć tym młodym kotom? Na pewno nowych pomysłów, dalszego podążania za swoimi
wartościami i kolejnych, świetnie przyjętych albumów. Oby dalej zapełniali sale
koncertowe fanami, którzy każdą linijkę znają na pamięć. Oczekiwania na pewno
są duże, co jest zrozumiałe, bo ci raperzy są poniekąd hip-hopowymi
przedstawicielami swojego pokolenia. Mają wszystko – wizję, charyzmę, a przede
wszystkim umiejętności. Kto wie, może maksymalnie radykalni słuchacze też
kiedyś się do nich przekonają…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz